Kiedyś dawno temu, też byłem harcerzem. 33 drużyna imienia Generała Maczka. Wtedy bardzo modna były tzw polowania na totemy czyli coś pomiędzy maskotką a talizmanem zastępu czy drużyny. Zabawa polegała na tym, że w nocy podchodziło się pod obozowisko innej grupy i niezauważenie podkradało rzeczony totem, którego zdobycie było dowodem na spryt i sprawność.
Nie wiem w co dziś bawią się harcerze ale ta stara gra wydaje się być dobrym rozwiązaniem sprawy krzyża. Co więcej, jedna ze stron konfliktu już nawet zaczęła w nią grać. Obrońcy krzyża zwędzili go harcerzom spod ich nosa i pilnują niczym apacze kowbojskich skalpów. To, że krzyż jest ciągle w tym samym miejscu nie zmienia faktu, że właściciel jest już inny. Czas teraz na desant harcerski i akcję odbicia ich własności. Zyczę powodzenia. Czuwaj. Tylko nie przy krzyżu.
Komentarze