Prof. Staniszkis powiedziała dzisiaj w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, że Amerykanie nas podsłuchują. A konkretnie może nie tyle nas wszystkich co polityczne elity tego świata. Dalej z wypowiedzi pani profesor wynikało, że Amerykanie dysponują zapewne tajną wiedzą o tym co naprawdę wydarzyło sie pod Smoleńskiem, tylko że nie chca powiedzieć. Można by i przystać na taki stan rzeczy, jako że zapewne CIA nie jest agencją chętnie i szeroko opowiadającą o swych technologicznych i operacyjnych możliwościach. Przyznając jednak rację prof. Staniszkis, trzeba wyciągnąć z jej wywodu co najmniej dwa wnioski:
Wniosek pierwszy to taki, że jeśli amerykańska technologia satelitarna pozwala na podsłuchiwanie w wybranej części globu to może inne wywiady też dysponują takimi możliwościami. Rosjanie, Chińczycy, czy Izrael mogą równie dobrze słyszeć to samo w tych samych miejscach. To z kolei prowadzi do smutnej dla nas konstatacji, że wszyscy naokoło wiedzą co zdarzyło się 10 kwietnia tylko nie Polacy.
Wniosek drugi jest taki, że jeśli amerykanie wiedzą co się stało i jak przebiegał lot samolotu, to nie ma tam żadnych rewelacji. Nawet bowiem przyjmując wersję bardzo skrajnych PiS-owców o zamachu i mordzie, to zakłada on przecież zmowę Putina i Tuska. Nawet w najśmielszych projekcjach nikt nie zakładał zmowy całego NATO przy udziale Rosji przeciw Lechowi Kaczyńskiemu. Nikt nie wspominał o zmowie z CIA. Jeszcze.